12. Relacje seksualne przed ślubem?

Foto di RENE RAUSCHENBERGER da Pixabay
Współczesny świat banalizuje relacje seksualne, sprowadzając je często tylko do wymiaru fizycznego i zmysłowego. nie można jednak zapominać, że człowiek w związek fizyczny angażuje się całą swoją istotą.

Związek fizyczny szybko prowadzi do rozpoczęcia wspólnego życia. O wiele wtedy trudniej rozważać ponownie swój wybór, ewentualnie zerwać związek. To ogranicza naszą osobistą wolność.

Bywa, że relacje seksualne rozpoczyna się pod wpływem strachu, by jego (jej) nie stracić albo dlatego że wszyscy tak robią. Trudno jest być wtedy pewnym miłości naszej i drugiej osoby do nas. Poza tym, czy możemy powiedzieć, że jesteśmy wolni, jeśli naszymi zachowaniami kieruje instynkt, strach czy emocje?

Argument, że relacje seksualne przed ślubem pozwalają się lepiej poznać, jest złudzeniem. Zdarza się często, że współżycie seksualne tłumi chęć wyrażania czułości i wzajemnego porozumiewania się. Pogłębiony dialog zostaje zastąpiony językiem ciał. A przecież harmonia seksualna zależy od jakości uczucia łączącego dwie osoby, od jakości daru, a nie tylko od dopasowania fizycznego.

Kiedy oddajemy swoje ciało, oddajemy się całkowicie drugiej osobie. A dar nie ,jest pożyczką. Jeśli nasze przeżycia nie są w zgodzie z prawdziwym i głębokim wyborem, mijamy się z prawdą. Czy słuszne, jest więc, że ofiarowuję ciało, jeśli całkowicie jeszcze się nie oddałem? Związek fizyczny nabiera sensu dopiero, gdy jest wynikiem osobistej i ostatecznej decyzji ofiarowania się sobie wzajemnie.

Nie jest to dzisiaj popularna postawa, ale można podjąć decyzję o pozostaniu czystym, zachowaniu całego siebie dla osoby, która stanie się pewnego dnia naszym małżonkiem. Czystość jest przejawem miłości i szacunku dla drugiego człowieka. Można tę decyzję podjąć w każdym momencie życia. Relacje seksualne z przeszłości nie stoją na przeszkodzie. Czystość jest drogą wolności.

Wszyscy przyzwyczaili się do tego, że Mariola i Adam są razem. Chodzili do jednej klasy, a po maturze wybrali te same studia. Ich życie studenckie wypełniały wyjazdy na żagle, imprezy i sesje. 0 ślubie zaczęli myśleć poważnie przed obroną. Egzamin magisterski zdawał w tym samym dniu. Ktoś zażartował, że Mariola mogłaby prosto z uczelni pójść do Kościoła. Do jej białego kostiumu brakowało tylko ślubnych kwiatów.

Z dyplomami w ręku postanowili szukać pracy. Jak większość znajomych z roku spróbowali dostać się do jakiejś firmy.

Po kilku rozmowach Adam dowiedział się, że nie jest zbyt „dobrym materiałem” na menadżera. Natomiast Marioli zaproponowano pracę w pierwszej firmie, do której się zgłosiła. Praca miała być dobrze płatna, z służbowym samochodem. Postawiono jednak warunek – musi przenieść się do Warszawy. Zachęcona przez rodziców (uważali, że to niepowtarzalna szansa) Mariola przyjęła propozycję. Adam zgodził się na wyjazd, choć pomysł mu się zupełnie nie podobał. Wynajęli mieszkanie. On rozpoczął staż, Mariola pracę w dobrej firmie.

Po kilku miesiącach okazało się, że choć mieszkają razem, na co dzień żyją w dwóch różnych światach. Jej składał się z wyjazdów, szkoleń, spotkań integracyjnych (firma docierała nawet na Mazury, gdzie – jak dawniej próbowali wyjechać na żagle).

Choć żyli jak małżeństwo, daty ślubu ciągle nie było. Któregoś dnia przyszła kolejna propozycja. Tym razem – trzy miesiące szkolenia w Niemczech. Mariola zgodziła się od razu, Adamowi powiedziała że „musi w siebie inwestować”. Wróciła po 4 miesiącach. Zmieniła się nie do poznania. Okazało się, że miejsce Adama zajęła nie tylko firma, ale i inny mężczyzna. Rozstali się. Wyglądało to prawie jak rozwód – musieli się podzielić wspólnie kupionymi rzeczami. Adam został sam, w wynajmowanym mieszkaniu, z daleka od rodziny. Najgorsza jest niepewność – zwierzył się koledze „z żagli”. „Stary – powiedział kumpel – brak ci kotwicy, dlatego twoją łajbą trochę pohuśtało.”

Adam uważał się za wierzącego, przestał „tylko praktykować”. Wciąż się jednak modlił. Dlatego bez oporów przyjął zaproszenie znajomych na spotkanie modlitewne. Poszedł, choć zostawił Boga w jakimś porcie. Przyszedł, by Go odnaleźć i zapytać: „Co dalej ?”.

Poznaliśmy się na uczelni. Przez dwa lata widywaliśmy się prawie codziennie. Żyliśmy od wyjazdu do wyjazdu, od spotkania do spotkania. Byliśmy w sobie tak zakochani, że ciągle wymyślaliśmy jakieś powody, by jechać, w góry, do Kampinosu – wszystko po to by być ze sobą.
Któregoś dnia poczuliśmy, że chcemy być ze sobą blisko. Zaczęliśmy o tym rozmawiać. Powiedzieliśmy sobie o tym, co się z nami dzieje, co przeżywamy, z czym nam trudno. Wtedy zadecydowaliśmy, że choć pojawiła się w nas taka potrzeba i sporo w tym namiętności, zaczekamy, że to jeszcze nie teraz. Postanowiliśmy też, że będziemy unikać gestów i zachowań, które mogłyby rozbudzać w nas tę potrzebę. Dlaczego czekaliśmy? Nie tylko dlatego, że chcieliśmy być w porządku wobec Pana Boga (oboje jesteśmy wierzący), nie tylko dlatego, że mieliśmy jakieś „pobożne ideały”. Nigdy nie wstydziłam się swojej czystości. Wymarzyłam sobie przed laty, że jest to coś, co chciałabym wnieść do małżeństwa. Modliłam się o to, by tak było. Mieliśmy też świadomość tego, że pierwsze zbliżenia fizyczne są bardzo silne. To przeżycia, które pozostawiają ślad i mogą decydować o przyszłości. Dlatego bliskość można przeżywać w pełni tylko, kiedy się jest ze sobą na zawsze w małżeństwie. Postanowiliśmy jeszcze przed ślubem, że nie będziemy się douczać, czyli czytać porad, które miałyby wtajemniczać nas w „sztukę miłości”. Chcieliśmy, aby były to tylko nasze przeżycia, spontaniczne i nie wyuczone. Od ślubu minęło już 7lat. Mamy trójkę dzieci. Przekonaliśmy się, że warto było czekać.
Renata i Robert

Credits: www.ilestvivant.com
Agreement 25/7/2023
with Emmanuel Community https://emmanuel.info/

34. Czy masturbacja jest tylko nieszkodliwym doświadczeniem?

Benedykt XVI pisze list do małego seminarium duchownego Archidiecezji Częstochowskiej